Przejdź do treści
14 Mar 2016 3:52 PM

Przyszedł czas na zmianę roweru. Cel był jasny: złożenie maszyny, która wytrzyma jeden, dwa, może i trzy sezony bez obaw, że zbyt szybko ją zajadę. Ważne były trwałe komponenty i możliwie jak najlepsza relacja jakości do ceny. Oczywiście waga też ma znaczenie, ale uważam, że trzeba znaleźć złoty środek między obcinaniem gramów a trwałością sprzętu. Rower budowałem z myślą o startach w maratonach i od czasu do czasu w XC, choć bardziej dla przyjemności. Planuję w miarę możliwości częste wypady w góry, głównie w Beskid Śląski. Uwielbiam tamtejsze ścieżki, więc mój rower musi dawać sporo frajdy z jazdy. Bo przecież o to chodzi w kolarstwie górskim.

 

Podstawą roweru jest rama Accent Peak pod 29-calowe koła. To jedna z lepszych ofert na rynku bardzo dobrze zbudowanej ramy z aluminium w takiej cenie. Mimo, że jest trochę cięższa niż karbon, ale cena i dopracowana geometria przekonują. Moja rama waży 1720 g. Peak ma skrócone rurki tylnego trójkąta i koło umiejscowione blisko rury podsiodłowej. Dzięki temu rower jest bardzo zwrotny i dobrze zbiera się w zakrętach. Innymi cechami ramy są: taperowana główka – dość niska, bo mierzy 100 mm przy rozmiarze L, półzintegrowane stery, mocowanie tylnego hamulca post mount, czyli bezpośrednio do ramy. Haki tylnego koła w Peaku są mocowane tradycyjnie. Mierzę 184 cm i wybrałem ramę w rozmiarze L, czyli 19”, a do niej sztycę 350 mm, wysuniętą na maksa. Mój Peak jest w kolorze matowym, zgodnym z obecnymi trendami. Dzięki temu wygląda bardziej racingowo, a charakter podkreśla malowanie dolnej rury.

 

Jednym z założeń i małym eksperymentem dla mnie było wyposażenie roweru w amortyzator Manitou Marvel Pro ze skokiem 120 mm. Pojawiało się pytanie: jak takie rozwiązanie będzie funkcjonować? Resztę dobrałem standardowo. Założyłem hamulce hydrauliczne, napęd 2×10, prostą sztycę, która skraca rower przy dużych kołach. Ostatecznie całość waży 10,3 kg. Czy to dużo? W przeszłości poświęcałem mnóstwo uwagi wadze roweru. Miałem górala na 26-calowych kołach ważącego około 8kg. Świetny wynik. Niestety po jednym sezonie rower był w zupełnej rozsypce. Na szlakach też nie zachowywał się dobrze, w ogóle nie był sztywny, „pływałem” na nim. Wyleczyłem się z tego maniactwa wagi i wiem już, że czasem lepiej dołożyć parę gramów, a zyskać bardziej wytrzymałą maszynę.

 

Kiedy tylko złożyłem rower, od razu ruszyłem z nim w góry. Przede wszystkim chciałem przetestować zachowanie amortyzatora z dużym skokiem i jego wpływ na pozycję na rowerze. Następnie byłem ciekaw jak Peak ze swoją geometrią będzie sprawował się na podjazdach i zjazdach. Wreszcie chciałem zobaczyć ile radości z jazdy będzie w stanie dostarczyć mi tak skonstruowany rower.

 

Przy widelcu ze skokiem 120mm kierownica znajduje się wysoko. Ale tutaj zaletą Peaka jest bardzo niska główka ramy, do której dołożyłem standardowy mostek (-7 stopni nachylenia). Po zblokowaniu amortyzatora ruszyłem na podjazdy, a rower odnalazł się bardzo dobrze. Nie miałem wrażenia, że główka jest zbyt wysoko. Peak zachowywał się przewidywalnie na luźnych kamieniach, nie walczyłem, panowałem nad nim i pozwalał mi wybierać dokładnie taki tor jazdy jak chciałem. Kiedy przyszła kolej na zjazdy, po puszczeniu blokady amora ścieżki w dół dawały ogromną frajdę. Przy takim skoku rower dużo szybciej zjeżdża, dobrze wybierając nierówności. Jestem też zadowolony ze zwrotności i zachowania tej maszyny na technicznych odcinkach. Szybko zbiera się w zakrętach, „prostuje” je bez tracenia prędkości.

 

Trwa pogoń za ramami karbonowymi. Wiele osób uważa, że to właśnie włókno węglowe jest najlepszym materiałem, ale czy faktycznie? Zrobiłem prosty test. Mam wyznaczoną pętlę w Beskidach: z Brennej wyjazd na Orłową, dalej dojazd do Wisły na Trzy Kopce, przejazd przez Grabową na Kotarz i zjazd w terenie z powrotem do Brennej. Zrobiłem jeden taki trening na ramie karbonowej, a drugi na aluminiowej. Na Orłową mamy sztywny podjazd po dużych kamieniach – na karbonie musiałem mocno się skupić, żeby go podjechać nie tracąc prędkości. Za drugim razem, na Accencie, mimo że aluminiowym, nie było tego problemu. Rower dużo stabilniej podjeżdżał, pokonywałem ścieżkę 1:1 tak, jak chciałem. Zaznaczę, że używałem tych samych opon.

 

Peak jest zwrotny, sztywny, przewidywalny na podjazdach i pozwalający poszaleć na zjazdach. Główną ideą było złożenie roweru wyścigowego. I na taki się na pewno nadaje. Ale dobrze posłuży także jako góral na wypady na górskie szlaki. W obu przypadkach na pewno zagwarantuje dużo przyjemności z jazdy. I o to chodzi.

Test przygotował Piotr Wilk.